Syndrom oszusta wcale nie oznacza, że lubimy oszukiwać. Mówiąc wprost, to prześladujące cię na każdym kroku uczucie, że nie jesteś wystarczający w tym co robisz i kim jesteś. W pracy awans trafił się przez przypadek, a to że w życiu osobistym się układa to z pewnością nie moja zasługa. Jeżeli cierpisz na syndrom oszusta, pora wybrać się na terapię. I rozprawić się z tym raz na zawsze.
O co w tym chodzi?
Osoba dotknięta syndromem oszusta, nie wiedzy we własne możliwości i osiągnięcia. Kiedy ma na wyciągnięcie ręki dowody na swoje wysokie kwalifikacje czy kompetencje, wymyśla różne rzeczy, byleby tylko umniejszyć swoją wartość. Dodatkowo, uważa że jej sukcesy są tylko i wyłącznie dziełem przypadku.
Wewnętrznie czuje się rozdarta, bo ma bardzo silne przekonanie, że nie zasłużyła na te wszystkie dobre rzeczy w jej życiu. Ma poczucie, że oszukuje tym samym innych ze swojego otoczenia. Współpracowników, szefa a nawet najbliższe osoby. Za wszelką cenę będzie starała się umniejszyć swoje umiejętności, aby zasłużyć w swoim mniemaniu na uznanie i aprobatę. Żyje w ciągłym lęku przed ty, że ktoś odkryje jej rzekomy brak kompetencji.
Oto jak sobie z nim radzić
Z teoretycznego punktu widzenia, syndrom oszusta nie jest żadnym zaburzeniem psychicznym. Może jednak być zjawiskiem pobocznym, wynikającym wprost z innych chorób. Są to między innymi niska samoocena, brak pewności siebie, zespół lęku uogólnionego i depresja.
Najlepszym sposobem na rozprawienie się z syndromem oszusta jest psychoterapia grupowa. Jednak nim się na nią zgłosisz, idź na kilka sesji psychoterapeutycznych indywidualnych, aby w pełni zdiagnozować spektrum problemu. Bo o zdrowie psychiczne trzeba dbać nie mniej niż o zdrowie fizyczne. Zachowanie właściwej równowagi między tymi strefami nie jest proste, ale warto się postarać. Bo jak wiadomo, w zdrowym ciele i zdrowy duch!